sobota, 15 listopada 2014

"Fakt, że się czegoś bardzo pragnie, nie oznacza, że można to osiągnąć." - "Piękne Istoty"

Witajcie! Czy tylko mi się wydaje, że ta sobota minęła zbyt szybko? Pogoda była paskudna, więc cały dzień spędziłam pod kocem i oglądałam "Mamma Mia!". Poświęciłam się dla Was i wyszłam z pod koca, by napisać nową recenzję - "Piękne Istoty". 



Tytuł oryginalny: "Beautiful Creatures"
Autor: Kami Gracia & Margaret Stohl 
Ilość stron: 536
Wydawnictwo: Łyński Kamień 
Seria: "Kroniki Obdarzonych" - tom I
Moja ocena: 4,5/6



Lena Duchannes jest inna. I to nie tylko dlatego, że jest znikąd i nie pasuje do blondwłosych piękności z Gatlin, ale również dlatego, że skrywa mroczną tajemnicę. Klątwę, która ciąży na jej rodzinie od pokoleń. Klątwę, której nie pogrzebią mroczne bagna i zapadłe cmentarzyska tego zapomnianego przez ludzi Południa. Ethan Wate marzy o tym, żeby sie wyrwać z Gatlin. Chłopak od miesięcy śni o pewnej dziewczynie, której nigdy wcześniej nie spotkał. Jakie jest jego zdziwienie, gdy na szkolnym korytarzu widzi tę samą dziewczynę. Od tej chwili liczy się tylko ona i więź, która ich połączyła. 
W miasteczku bez tajemnic jeden sekret zmienił wszystko...





            Książka jest fajna i przyjemna, jednak nie powala na kolana. Znam wiele lepszych książek, ale da się przeżyć, tragedii nie ma. Wszystko było pięknie, dopóki nie pojawiła się Lena, jednak od momentu poznania Ethan'a z Leną książkę czytało mi się bardzo opornie, ponieważ cała ta Lena mnie bardzo, ale to bardzo denerwowała. Później jednak przekonałam się do niej, nawet ją polubiłam, tak troszkę. Sam Ethan był do strawienia, pomijając to, że jak w 90% książek, jest zakochany i pragnie ze wszystkich swoich sił uratować swoją ukochaną przed złym wyborem. Seriously? To jest przereklamowane, niestety. Pomijając te wszystkie niuanse, wady i całą resztę, to książka podobała mi się, chociaż czytałam ją najdłużej z moich książek, bo około 8 miesięcy. Jakoś nie miałam ochoty jej czytać. Moim zdaniem jest ona troszeczkę przewidywalna, zwłaszcza w tych początkowych rozdziałach. Ale tak czy inaczej jest dość ciekawa. I tak jak w mniej więcej połowie książek fantasy, w tej także nie może zabraknąć szalonej rodzinki. I właśnie ta świrnięta rodzinka podobała mi się najbardziej z postaci drugoplanowych. Książka jest napisana lekko i z wdziękiem, czuć w tym też talent, jednak mi zabrakło tego czegoś. W każdym razie polecam.



"Motyle w brzuchu. Metafora do bani. Prędzej wściekłe pszczoły." ~ K.Garcia & M.Stohl 



Buziaczki
/~Pauline :*** 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak tu już jesteś, to skomentuj. Tobie zajmie to kilka minut, a mnie to będzie motywować :)