czwartek, 27 sierpnia 2015

"Miłość była rodzajem cudownego strachu." - "Elita"

Witam! Co tam u Was? Dzisiaj bez dłuższych wstępów od razu zapraszam was na recenzję "Elity". 


Tytuł oryginalny: "The Elite"
Autor: Kiera Cass
Ilość stron: 326
Wydawnictwo: Jaguar
Seria: "Selekcja" - tom II
Moja ocena: 5/6


Niepokorna Ami Singer jest jedną z sześciu kandydatek, które pozostały w królewskim pałacu. Choć planowała być dla księcia Maxona tylko przyjaciółką, jej serce nie chce słuchać rozsądku. Rozdarta pomiędzy tym, co było, a przyszłością, o jakiej nie mogła nawet marzyć, Ami nie umie poradzić sobie z chaosem uczuć.
Maxon wydaje się być księciem z bajki - przystojnym, czarującym i wrażliwym, ale to Aspen był jej pierwszą miłością, człowiekiem, który poznał ją najlepiej. 
Napięcie pomiędzy kandydatkami sięga zenitu i Ami ma coraz mniej czasu, by odkryć jakiej miłości pragnie.
W pewnym momencie panna Singer wpada w poważne tarapaty, robiąc coś, co może poważnie wpłynąć na jej dalsze losy.
Czy Maxon zdoła ją ochronić przed gniewem ojca?


        Mam wrażenie, że ta książka jest odrobinę nudniejsza od poprzedniej. Jednakże czytałam tą książkę z przyjemnością i nie mogłam się doczekać, co będzie dalej. Ale to może tylko takie moje wrażenie. Rywalizacja wciąż trwa o koronę i o miłość księcia. Mieszkanie w pałacu, piękne suknie, traktowanie godne księżniczki, no i jeszcze książę jak z bajki. Ale America nie umie zapomnieć o Aspenie, który złamał jej serce na milion małych kawałeczków. W sumie jej się nie dziwię, to nie takie proste zapomnieć o pierwszej miłości. W tym tomie dowiadujemy się więcej o Maxonie, królestwie i jego ojcu. Bardzo się ucieszyłam, chociaż małym rozwinięciem wątku o rebeliantach, gdyż po "Rywalkach" czułam pewien niedosyt. Emocje u głównej bohaterki biorą górę, co niestety skutkuje nieprzyjemnym rozwojem wydarzeń. To już drugi tom serii, więc powinno mi już minąć, ale ciągle zachwycam się tym cyklem, gdzie nowoczesność łączy się z dworskimi obyczajami. Moim zdaniem to daje niesamowity i niepowtarzalny efekt. Mam tylko jedno 'ale', co do książki, może nie tak do książki, jak do głównej bohaterki. Ami jest niezdecydowana. Wiem, że trzeba jakoś budować napięcie i tajemniczość, ale jej postać taka roztrzepana i niewiedząca, co ma zrobić, irytował mnie. Ale nie odjęłam punktów od oceny książki, ponieważ postać Marlee nadrabiała za jej zachowanie. Jej wątek mnie bardzo zainteresował, jednak autorka nie poświęciła mu wielu stron, szkoda. Także postać Króla nawet polubiłam, chociaż jego zachowania nie pochwalam. Za to wszystkie momenty Maxon i America czytałam z zapartym tchem. Takie to dziwne, no bo on ją kocha, a i tak coraz bardziej kręci z innymi dziewczynami. Plus jeszcze do tego Aspen, który pisze liściki do Ami i prosi o spotkania, gdy księcia nie ma w pałacu. Rzucił ją, złamał jej serce, a teraz takie coś? Jeśli mam porównać pierwszą i drugą część pod względem emocjonalnym, to "Elita" zdecydowanie wygrywa. To jest taki emocjonalny rollercoaster. Podsumowując: książka bardzo dobra, szybko się ją czyta. Świetna opowieść na samotne wieczory o miłości w murach pałacu, taki trochę powrót do dzieciństwa i wczuwanie się w postać księżniczki. Polecam!


"-(...) Nie rozumiem, jak to możliwe, że dalej mnie kochasz.-przyznałam się.
-Tak po prostu jest. Niebo jest niebieskie, słońce jest jasne, a Aspen na zawsze kocha Americę. Tak już został urządzony ten świat."

"- Kriss to dobry wybór. Będzie znacznie lepszą księżniczką, niż ja bym się kiedykolwiek mogła stać.
Maxon roześmiał się. 
- Nie jest taką prowokatorką. Bóg jeden wie, co by się stało z krajem rządzonym przez ciebie.
Ja także się roześmiałam, ponieważ miał całkowitą rację. 
- Prawdopodobnie doprowadziłabym go do upadku."

"- Czyż on nie jest niesamowicie przystojny?- zapytała Kriss.
- Jest.
- Cały czas wyobrażam sobie, jak wyglądałyby dzieci z jego włosami i moimi oczami."




Buziaczki z gorącej Grecji
/~Pauline :*** 

czwartek, 20 sierpnia 2015

"Po mroku nastaje światło." - "Black Ice"

Witam! Co u Was? Jak końcówka wakacji? U mnie plaża, morze, basen i dużo słońca. Aż nie chcę stąd wyjeżdżać. Tu jest cudownie. Jak wrócę to zmieszczę z następnym poście trochę zdjęć z Rodos. A tym czasem "Black Ice". Zapraszam! 


Tytuł oryginalny: "Black Ice"
Autor: Becca Fitzpatrick 
Ilość stron: 446
Wydawnictwo: MoonDrive 
Seria: ------------------
Moja ocena: 5/6


Nie daj się zwieść pozorom!
Britt długo przygotowywała się do wymarzonej wyprawy wzdłuż łańcucha górskiego Teton. Niespodziewanie dołącza do niej jej były chłopak, o którym dziewczyna wciąż nie może zapomnieć. Zanim Britt odkryje, co tak naprawdę czuje do Calvina, burza śnieżna zmusza ją do szukania schronienia w stojącym na odludziu domku i skorzystania z gościnności dwóch bardzo przystojnych nieznajomych. Jak się okazuje, obaj są zbiegami. Britt staje się ich zakładniczką. W zamian za uwolnienie zgadza się wyprowadzić ich z gór.
Gdy dziewczyna odkrywa mrożący krew w żyłach dowód na to, że w okolicy grasuje seryjny morderca, a ona może stać się jego kolejnym celem, sprawy przybierają dramatyczny obrót…




          Kolejna książka autorki serii "Szeptem". Utrzymana w napięciu i aurze tajemniczości. Do tego ciekawe postacie i zabawne dialogi... czego chcieć więcej? Powiem szczerze, że to był mój pierwszy thriller jaki czytałam. I może wszystko byłoby ekstra, gdyby nie wszędzie wciskany na siłę wątek miłosny. Czasami już miałam go dosyć. Britt wszędzie znajdowała jakieś coś z miłością, nawet tam gdzie jej nie było. I ciągle rozmyślała o byłym, Calvinie. W pewnych momentach to przeszedł mnie dreszcz. Aż czułam te podmuchy górskiego, zimnego wiatru. Tutaj się genialnie sprawdza - przynajmniej w moim przypadku - "nie oceniaj książki po okładce", ponieważ jak zobaczyłam tylko okładkę "Black Ice" to za nic bym jej nie kupiła. Lecz moja przyjaciółka bardzo zachwalała tą książkę i ciągle powtarzała, że muszę ją przeczytać. No i ją kupiłam i przeczytałam w dwie noce. W tym jedna noc to była Praga! Gdyby książka skończyła się przed epilogiem, to byłabym skłonna dać nawet 6,5, chociaż moja skala oceniania nie obejmuje już dalej. Uważam, że epilog trochę zniszczył tą książkę. Styl pisania pani Fitzpatrick jest lekki i przyjemny, przez co nasz mózg może zwolnić swoje obroty podczas czytania. Żałuję tylko, że tak szybko ją skończyłam. Fabuła - której nie będę wam zdradzać, bo uważam, że jej nie da się opisać, tylko powinniście się sami z nią zapoznać - bardzo mnie zainteresowała. Mam radę dla Was - śledźcie książkę w skupieniu, gdyż po paru stronach akcja potrafi wywrócić się do góry nogami i nie będziesz wiedział komu ufać, a komu nie. Jeśli jesteście choć trochę podobni do mnie to zakochacie się w "Black Ice" od paru pierwszych stron. Po przeczytaniu pierwszego - tylko! - tomu "Szeptem" spodziewałam się tutaj aniołów, demonów i innych stworów. A tu proszę! Niespodzianka. Podsumowując: książka jest naprawdę dobra i przyjemnie się ją czyta, może tylko trochę za szybko. Na początku obstawiałam kto będzie mordercą i chybiłam, ale końcówka i wyjaśnienie całej spawy wcisnęło mnie w fotel. Szkoda tylko, że autorka czasami na siłę wpychała wątek miłosny. Polecam! 


"- Znowu gimanstykujesz swój język? Myślałem, że masz już dość po zeszłej nocy.
- Niech cie piekło pochłonie.
-Wybacz, kochanie, ale już w nim jesteśmy."


"- Nienawidzę cię - jęknęłam żałośnie. 
- Tak, to już ustaliliśmy. Chodźmy."

"Jezus kazał przebaczać bliźnim, ale w niektórych przypadkach dopuszczalne są chyba odstępstwa od tego przykazania."


Buziaczki z gorącej Grecji
/~Pauline :***

środa, 12 sierpnia 2015

Moje filmy - "Zostań, jeśli kochasz"

Siemcia! Ten post jest ostatnim przed moim wyjazdem. Dzisiaj mam dla Was film, który nie jedną osobę wzrusza do łez. Mowa oczywiście o "Zostań, jeśli kochasz" (recenzja książki *tu klik*). To już kolejny film z kategorii, za którą niezbyt przepadam, a mianowicie romantyczne. Poprzedni post z serii Moje filmy, czyli "Gwiazd Naszych Wina" też był o miłości. No ale, czego się nie zrobi dla zobaczenia ekranizacji książki.
Zapraszam!


Rok produkcji: 2014
Reżyser: R. J. Cutler 
Scenariusz: Shauna Cross
Muzyka: Heitor Pereira

Mia Hall to nieśmiała, niezwykle utalentowana dziewczyna, która stoi przed najtrudniejszym życiowym wyborem. Jeśli zdecyduje się opuścić dom, by podążać za muzycznymi marzeniami, straci miłość swojego życia. Wszystko zmienia się w wyniku pewnego wydarzenia, a Mia zawieszona przez jeden dzień między życiem a śmiercią musi zdecydować, po której stronie zostanie. 


Byłam na tym filmie w kinie z przyjaciółką. Pod koniec filmu płakały wszystkie dziewczyny łącznie z moją przyjaciółką, tylko nie ja. Ale kiedy drugi raz oglądałam film w domu sama to się popłakałam. Cóż, film przepiękny. Grający mocno na emocjach widza.
Uważam, że dużym plusem tego filmu jest aktorstwo. Młoda, ale za to bardzo utalentowana Cholë Grace Moretz (gra Mię Hall) udźwigła ciężar głównej bohaterki z niesamowitą lekkością i naturalnością. Generalnie to właśnie na jej postaci skupia się film. Dzięki jej przekonującej grze, cała ta historia jest bardziej emocjonalna, taka prawdziwa. Bez zarzutów spisał się także Jamie Blackley (gra Adama Wilde'a), jest również bardzo przekonującą postacią, choć już nie tak rozbudowaną jak Mia. Dostaje ode mnie dodatkowe punkty, że wszystkie piosenki zespołu Willamette Stone, w których grał wokalistę, śpiewał on sam. Wielki ukłon w jego stronę. 
Tak w ogóle to wielkie ukłony w stronę całej obsady, dzięki niej oglądając film miałam wrażenie takiej rodzinnej atmosfery. Także, brawa!
Nie rozumiem tylko dlaczego zmienili nazwę zespołu Adama z Shooting Star na Willamette Stone? Najwyraźniej taki był zamysł producenta. Osobiście wolałabym oryginalną nazwę.
Bardzo podobał mi się pomysł z tym zawieszeniem pomiędzy życiem a śmiercią. Jak oglądałam "Zostań, jeśli kochasz" to po pewnym czasie zaczęłam się zastanawiać, co ja bym zrobiła, gdybym znalazła się na miejscu Mii?
Szczerze? To nie mam pojęcia.
Kiedy film się skończył, to wszyscy jednocześnie mówili: "To koniec? To nie może się tak skończyć! Co będzie dalej?! Nie, to nie fair!". Uwierzcie mi na słowo, że nawet płeć męska była poruszona. Ale to chyba dobrze, bo film miał wzruszyć i poruszyć.
Fajnie było oglądać takie epizody z życia Mii, jej dzieciństwo, spotkania z przyjaciółką, Kim, pierwsze randki z Adamem, gra na wiolonczeli. I to jak mówiła o swojej pasji: "Nie wybrałam wiolonczeli, to ona wybrała mnie".
Przeżywałam ten film bardzo, ale nie do tego stopnia, żeby się rozpłakać w sali kinowej. Zakończenie jest moim zdaniem najlepszym fragmentem filmu, razem z tą sceną, kiedy ona grała przez jury, by dostać się do wymarzonej szkoły. Obydwie sceny wcisnęły mnie głębiej w fotel.
Podsumowując: film świetny, wzruszający do łez, pokazujący pierwszą miłość, pasję i walkę pomiędzy życiem a śmiercią. Zdecydowanie polecam!
Moja ocena: 6/6


Tutaj łapcie fotosy z filmu: 



Dajcie znać, co sądzicie o filmie, a tu jeszcze piosenka z filmu :)



Buziaczki
/~Pauline :***

Zapraszam na blogowego snapa: czytajka0125!

piątek, 7 sierpnia 2015

"Pomoc może nadejść z najmniej oczekiwanej strony..." - "Ziemia skuta lodem"

Siemka! Cóż, mój wyjazd zbliża się coraz większymi krokami. Jeżeli będę mieć tam czas (i wifi, daj Boże, żeby było, proszę) to postaram się opublikować jakąś recenzję, może nawet się uda dwie. Tym czasem tak jak obiecałam w poprzednim poście, przybywam tu dziś z recenzją książki. Zapraszam na "Ziemia skuta lodem"! 


Tytuł oryginalny: "The Icebound Land"
Autor: John Flanagan
Ilość stron: 331
Wydawnictwo: Jaguar
Seria: "Zwiadowcy" - tom III
Moja ocena: 5,5/6


Po spaleniu mostu, przez który Morgarath chciał przeprowadzić armię na ziemie Araluenu, Will i Evanlyn trafiają do niewoli. Porwani przez Skandian pod dowództwem budzącego postrach Eraka, odpływają na nieznane północne ziemie. Halt poprzysiągł ocalić Willa i uczyni wszystko, by dotrzymać obietnicy, nawet jeśli przyjdzie mu okazać niesubordynację i złamać rozkazy króla. W korpusie zwiadowców nie ma jednak miejsca dla tych, którzy kierują się własnym interesem! Pozbawiony wsparcia, odrzucony przez towarzyszy, Halt wyrusza na niebezpieczną wyprawę do odległej, skutej lodem Skandii. Towarzyszy mu najlepszy przyjaciel Willa Horacy, którego niezwykłe szermiercze zdolności mogą się bardzo przydać na dzikich i nieprzystępnych terenach, przez które przyjdzie im podróżować. Ale budzące zachwyt i grozę umiejętności młodego rycerza ściągają na mężczyzn uwagę okolicznych lordów. Czas biegnie nieubłaganie. Czy Halt i Horace ocalą Willa od losu niewolnika?




             Książkę przeczytałam kilka miesięcy temu, ale ile tak dokładnie to nie pamiętam. Moja doskonała pamięć, jak zawsze pomocna. Jak do tej pory książki Flanagana wciskają mnie w fotel, tak też było z tą książką. Może jak czytałam nie pokazywałam tego po sobie, ale w duchu ciągle kibicowałam Haltowi i Horacemu by znaleźli w końcu Willa i Evanlyn. W tej części mam takie wrażenie, że to Evanlyn wykazuje się największą odwagą ze wszystkich postaci. Will uzależnił się od zioła cieplaka, który zamroczył mu umysł, dlatego właśnie to ona musiała wziąć sprawy w swoje ręce i uratować ich z niewoli. Było mi strasznie szkoda młodego Zwiadowcy. Zabawili się jego kosztem oraz musiał wykonywać najgorszą pracę niewolnika w zimie, przydzielono go do studni, by ciągle bez przerwy mieszał wodę, aby ta niezamarzła. Nikt, kogo wyznaczono do tej pracy, nie wytrzymywał długo. Gdy czytałam fragmenty o tym, jak musiał to robić, to ja, aż w środku cała krzyczałam: "Nie poddawaj się!". Było, minęło. Haltowi także nie można zarzucić tchórzostwa czy obojętności. Specjalnie krytykował publicznie wizerunek króla Duncana, by zostać wygnanym na rok z Araluenu i odnaleźć swojego ucznia oraz dziewczynę. Towarzyszy mu Horace, przyjaciel Willa, który także chce go sprowadzić z powrotem. Szczerze mówiąc nie było rozdziału, na którym bym się nudziła. Były momenty, na których nie dało się nie zaśmiać (szczególnie ten moment z naleśnikami), lub na których prawie się popłakałam. W moim odczuciu, ale myślę, że nie tylko moim - Halt traktował Willa jak syna. Szukał go bez wytchnienia, martwił się o niego. Tak jakby w starym Zwiadowcy obudziły się takie ojcowskie odruchy. Podsumowując: książka jest bardzo dobra, trzyma w napięciu nawet jak czytelnik wie, co się za chwilę wydarzy. Można przy niej śmiać się, bądź też płakać. Wielki plus za świetne dialogi. Polecam!


"- Oto sir Horace z Zakonu Feuille de Chene [...] - Zaraz, a może Crepe de Chene? Ba, nieważne.
- Co to znaczy? [...]
- Powiedziałem, że jesteś sir Horace z Zakonu Dębowego Liścia - wytłumaczył Halt, po czym dodał mniej pewnym głosem: - O ile się nie pomyliłem. Być może nazwałem ten zakon imieniem Dębowego Naleśnika."


"Jednak nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro. Najważniejsze, żeby wierzyć, nie poddawać się. Tego nauczył mnie Halt. Nigdy się nie poddawaj, bowiem kiedy pojawi się sposobność, musisz być gotów, żeby z niej skorzystać."

"[...] Halt przytaknął ruchem głowy.
- Doskonale. Proszę się nim zająć - zerknął na Horace'a. - Mamy szczęście, ona chyba dobrze się na tym zna.
- Chcesz powiedzieć, że to ja mam szczęście - odparł urażonym tonem Horace. - Gdybym był zdany na twoją troskę, pewnie nie miałbym już ręki."


Buziaczki 
/~Pauline :***



Ps. Zapraszam na blogowego snapa - czytajka0125 :) 

wtorek, 4 sierpnia 2015

Sierpniowy Book Haul!

Cześć! Dzisiaj taki trochę spontaniczny post. Tata odebrał mi książki, które zamówiłam sobie w niedzielę. Stwierdziłam, że 4 na 5 książek, jakie dostałam biorę ze sobą do Grecji. W końcu, kto mi zabroni? No nikt. Dwie będę musiała wziąć do podręcznego, żeby walizka nie była bardzo ciężka.
A więc zaczynamy!


Oto moje nowe zdobycze:


A teraz od góry...


1. "Alicja. Królowa Zombi" - tom III

Tytuł oryginalny: "The Queen of Zombie Hearts"
Autor: Gena Showalter
Ilość stron: 448
Wydawnictwo: Mira (wydawana przez Harlequin)


Wszyscy jesteśmy szaleni
Mam plan. Tym razem unicestwimy zombi raz na zawsze. Zegną przede mną kark, uznają moją władzę. To ja będę królową ich martwych serc.
Przeżyłam koszmar, ale przetrwałam. Naiwnie założyłam, że teraz poznam, czym są szczęście i miłość. Straciłam czujność, a wtedy okazało się, że niektórzy ludzie są gorsi niż zombi. Czas rozpocząć ostateczną rozgrywkę. To będzie bitwa o wszystko, co kocham. Jeśli będę musiała poświęcić życie – nie zawaham się ani sekundy.


2. "Papierowe Miasta"

Tytuł oryginalny: "Paper Towns"
Autor: John Green
Ilość stron: 395
Wydawnictwo: Bukowy Las


Quentin Jacobsen – dla przyjaciół Q – ma osiemnaście lat i od zawsze jest zakochany w zbuntowanej Margo Roth Spiegelman. W dzieciństwie przeżyli razem coś niesamowitego, teraz chodzą do tego samego liceum.
Pewnego wieczoru w przewidywalne, nudne życie chłopaka wkracza Margo w stroju nindży i wciąga go w niezły bałagan. Po czym znika. Quentin wyrusza na poszukiwanie dziewczyny, która go fascynuje, idąc tropem skomplikowanych wskazówek, jakie zostawiła tylko dla niego. Żeby ją odnaleźć, musi pokonać setki kilometrów po USA. Po drodze przekonuje się na własnej skórze, że ludzie są w rzeczywistości zupełnie inni, niż sądzimy. Czy dowie się, kogo szuka i kim naprawdę jest Margo?


3. "Próby ognia" - tom II

Tytuł oryginalny: "The Scorch Trials"
Autor: James Dashner
Ilość stron: 415
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc


Próby Ognia to długo oczekiwany drugi tom bestsellerowej trylogii Więzień Labiryntu.
Znalezienie wyjścia z Labiryntu miało być końcem. Żadnych więcej niespodzianek, żadnych puzzli. I żadnego uciekania. Thomas był przekonany, że jeśli Streferzy zdołają się wydostać, odzyskają swoje dawne życie.
W Labiryncie życie było łatwe. Było jedzenie, schronienie i względne bezpieczeństwo. Dopóki Teresa nie zapoczątkowała końca. Ale w świecie poza Labiryntem koniec został zapoczątkowany już dawno temu.
Spalona przez Pożogę i wysuszona z powodu nowego surowego klimatu, Ziemia stała się krainą zniszczenia, penetrowaną przez Poparzeńców, ludzi zarażonych Pożogą.
Dlatego Streferzy wciąż nie mogą przestać uciekać. Zamiast upragnionej wolności, muszą stawić czoła jeszcze jednej próbie. Muszą przejść przez najbardziej spaloną część świata i dotrzeć do celu w ciągu dwóch tygodni.
Ale DRESZCZ przygotował im na tej drodze wiele niespodzianek. Wiele krwawych niespodzianek...
Thomas może tylko zastanawiać się, czy sekret do wolności tkwi w jego głowie, czy też na zawsze będą zdani na łaskę DRESZCZU...


4. "Lek na śmierć" - tom III

Tytuł oryginalny: "The Death Cure"
Autor: James Dashner
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc


Thomas wie, że DRESZCZowi nie można ufać, ale oni twierdzą, że czas kłamstw już się skończył, że zgromadzili w toku Prób wszystkie dane, jakie dało się zebrać, a teraz chcą przywrócić Streferom pamięć, bo potrzebują ich pomocy w ostatecznej misji. 
Streferzy muszą dobrowolnie pomóc uzupełnić mapę, która pozwoli stworzyć lek na Pożogę.
DRESZCZ nie wie jednak, że stało się coś, czego żadne Próby i żadne Zmienne nie pozwoliłyby przewidzieć. Thomas przypomniał sobie dużo więcej, niż przypuszczają.
I wie, że nie może wierzyć w ani jedno słowo z tego, co twierdzi DRESZCZ.
Czas kłamstw już się skończył. Ale prawda jest bardziej niebezpieczna, niż Thomas kiedykolwiek mógł sobie wyobrazić.
Czy ktokolwiek przetrwa poszukiwania leku na śmierć?


5. "Śluby panieńskie"

Tytuł oryginalny: "Śluby panieńskie"
Autor: Aleksander Fredro
Ilość stron: 148
Wydawnictwo: Greg


Komedia powstała w 1832 roku. Opowiada historię Anieli i Klary, które przysięgły sobie, że nigdy w życiu nie wyjdą za mąż. Fredro pokazuje w swym utworze miłość jako coś cudownego i radosnego - a jednak coś, do czego trzeba wytrwale dążyć, często mimo przeróżnych niepowodzeń.


***

Cóż, na dzisiaj to tylko tyle. W końcu dokończę dwie serie - "Kroniki Białego Królika" i "Więźnia Labiryntu". Na "Papierowe Miasta" zbierałam się od zeszłych wakacji, no i nareszcie je mam. Uznałam, że muszę pierwsze przeczytać książkę, a dopiero później zobaczyć film. A "Śluby panieńskie" kupiłam, bo muszę przeczytać je na konkurs. Im wcześniej, tym lepiej. Nie myślcie sobie, że czytam tylko fantastykę i młodzieżówkę, takie książki jak ta też czytam.
A więc kończę i może wpadnę tu jeszcze pod koniec tygodnia z jakąś recenzją.


A tu piosenka, która mnie prześladuje od kilku dni:


Buziaczki
/~Pauline :***