piątek, 26 czerwca 2015

Wakacyjne plany, nie tylko czytelnicze...

Hej! W końcu WA-KA-CJE! Brak szkoły, brak nauki, brak stresu, a co za tym idzie? Czas wolny, mnóstwo czasu wolnego - na książki, oczywiście.
No może nie tylko książki, bo mam też inne postanowienia.

Ale najpierw postanowienia książkowe na wakacje 2015!

Chciałabym przeczytać jak najwięcej książek się da. Co mam w domu? Mam "Czerwoną Piramidę", "Ognisty Tron" (oba autorstwa Rick'a Riordana), "Zwiadowców. Księgę 5." (John Flanagan), "Kroniki Bane'a" (Cassandra Clare, Sarah Rees Brennan, Maureen Johnson), "Skrawki Błękitu" (Lois Lowry), "Puszkę" (Barbara Kosmowska), którą dostałam dzisiaj na zakończenie roku. Oprócz nich mam jeszcze dwie zaczęte - "Hobbita" (J. R. R. Tolkien), z którym męczę się od kwietnia oraz "Czerwoną Królową" (Victoria Aveyard), tą zaczęłam czytać jakoś niedawno. 
Pomijając te 8 książek, chciałabym jeszcze zamówić sobie przez Internet kilka kolejnych, na przykład:
  • "Alicja. Królowa Zombi" (Gena Showalter)
  • "Toxic" (Rachel van Dyken)
  • "Następczyni" (Kiera Cass)
  • "Crescendo" (Becca Fitzpatrick)
  • "Cisza" (Becca Fitzpatrick)
  • "Finale" (Becca Fitzpatrick)


Jeśli chodzi o książkowe plany to to wszystko, napiszę tylko jeszcze, że trzy książki biorę ze sobą do Grecji, ale nie wiem które. Któreś na pewno, przez dwa tygodnie to przeczytam je bez większych przeszkód. 


A teraz plany filmowe i serialowe! 

Cóż, z filmów to mam w planach obejrzeć:
  • "Zbuntowana" 
  • "Pitch Perfect"
  • "Pitch Perfect 2" 
  • "Szybcy i wściekli 7" 
  • "Love, Rosie"
  • "Dawca pamięci"
  • "Charlie" 
 Z filmów to chyba tyle, zresztą i tak będę je oglądać, jak będę miała czas. Czyli najprawdopodobniej w nocy. Teraz czas na seriale:
  • wszystkie sezony "Lost: Zagubieni" 
  • 2 sezon "The Originals"
W sumie to tylko na tych dwóch mi zależy. A jak jakiś się jeszcze przyczepi do mnie to będzie kolejny do oglądania. I będę miała większy zaciesz.

W lipcu jadę na Warsztaty Taneczne na dwa tygodnie, więc tak raczej nie będę miała kiedy czytać, ale i tak książkę, że sobą biorę. Może chociaż ją zacznę, co byłoby dużym sukcesem. A później w sierpniu wylatuję na Rodos na dwa tygodnie. I tam będę nadrabiać zaległości w czytaniu. Jeszcze jakoś przez wakacje biorę udział w dwóch nocach czytelniczych.

Dobra to tak mniej więcej przedstawiają się moje wakacje. A jakie są wasze plany? Chętnie je poznam :)

Tu macie piosenkę taką w wakacyjnym klimacie: 



Także życzę Wam fantastycznych wakacji, abyście zapamiętali to lato do końca życia i byście mieli czas na czytanie! 

Buziaczki 
/~Pauline :***


sobota, 20 czerwca 2015

"Pamiętaj, że człowiek się zmienia, jednak jego przeszłość nigdy." - "Szeptem"

Elo ludziska! Wakacje już za niecały tydzień, a ja z radości skaczę pod sam sufit. W końcu będę miała dużo czasu na czytanie. W sumie to dwa tygodnie lipca i sierpnia mam już zaplanowane. Pierwsze kolonia taneczna, a później Grecja. A wy macie jakieś plany na wakacje? Dziś przygotowałam recenzję "Szeptem". Zapraszam!


Tytuł oryginalny: "Hush, Hush"
Autor: Becca Fitzpatrick
Ilość stron: 325
Wydawnictwo: MoonDrive
Seria: "Szeptem" - tom I
Moja ocena: 5/6


Czasem zdarza się miłość nie z tego świata. Naprawdę nie z tego świata…
Patch jest tajemniczy i zabójczo przystojny. Nic dziwnego, że szesnastoletnia Nora uległa jego urokowi. Niemal natychmiast w jej życiu zaczęły dziać się rzeczy, których nie da się wytłumaczyć. 

Chyba że…
Chyba że ktoś wie, że znalazł się w samym środku bitwy. Bitwy, którą od wieków toczą Upadli z Nieśmiertelnymi. O Twoje życie.
Ale cicho sza… Są tajemnice, o których mówi się tylko szeptem.






         "Szeptem" kupiłam sobie jakoś pod koniec maja zeszłego roku, mówiąc "Tą książkę na 100% biorę do Włoch!", ale jednak jej nie zabrałam. Zaczęłam czytać w zeszłe wakacje, dobrnęłam do 11 rozdziału. No i tak dwa tygodnie temu zabrałam się za dokończenie tej historii, której zakończenie mnie wbiło głęboko w fotel. Na początku czytałam, bo się zmuszałam do książki. Nudziła mnie, nie wzbudzała we mnie żadnych uczuć. Źle to ujęłam, wzbudzała we mnie tylko jedno uczucie - irytację, z powodu idiotycznych zachowań i decyzji jakie podejmowali bohaterowie. Nora, Vee, Patch i cała reszta byli jak marionetki - sztuczni. Uczucie między Norą a Patch'em jakoś mnie nie przekonywało. Ale później, jak ona zaczęła odkrywać kolejno sekrety chłopaka, to wtedy się zaczęło robić ciekawie. Anioły, Upadłe Anioły coś tajemniczego, pięknego i przerażającego jednocześnie. Dużo osób uważa "Szeptem" za plagiat "Zmierzchu". Ja tak nie sądzę, faktycznie jest kilka podobieństw do niektórych sytuacji ze "Zmierzchu", ale na tym koniec. Nora na początku była zwykłą dziewczyną, która chodzi do szkoły, spotyka się z najlepszą przyjaciółką - prowadzi takie normalne spokojne życie. Do czasu aż na lekcji biologii nauczyciel kazał przesiąść o jedną ławkę do tyłu lub do przodu. Takim sposobem trafia do jednej ławki z tajemniczym Patch'em. Tak w 3/4 książki Nora przechodzi 'transformację' ze zwykłej dziewczynki w odważną nastolatkę, która poświęci wiele w imię miłości i przyjaźni. Patch na początku był mega tajemniczym, a przede wszystkim dziwnym gościem, ale po zakochaniu się w Norze stał się w miarę fajny i to jak się do niej zwracał: "Aniele", to słodkie. Chciałabym mieć takiego upadłego anioła obok siebie, tylko, żeby nie chciał mnie zabić.  !SPOJLER! Najbardziej, moim zdaniem, wzruszający moment w książce, no dobra dwa najbardziej wzruszające to jak Nora skoczyła z drabiny, by Patch mógł się zamienić w człowieka i by go ratować. I drugi; wtedy gdy Nora obudziła się po skoku i Patch powiedział jej, że nie przyjął ofiary, odzyskał skrzydła i teraz jest jej aniołem stróżem. Jak to czytałam, to mi się łezka w oku zakręciła. !KONIEC! Bardzo denerwowała mnie Vee, przez całą książkę. Nie wiem, czy to przez jej zachowanie czy przez co, no ale zbytnio jej nie polubiłam. Podsumowując: jest to kolejna pozycja tz. młodzieżówka, ale bardzo ciekawa i stokroć lepsza od "Zmierzchu". Błyskotliwe dialogi, fajne postacie, akcja też ujdzie. Mimo że początek jest nudny, nie zrażajcie się i czytajcie dalej, bo zakończenie zaskakuje i to nawet pozytywnie. Polecam!


"- Nie umawiam się z nieznajomymi. - oświadczyłam. 
- Na szczęście ja tak. Przyjadę o piątej."

"- Myślisz, że Biblia jest ścisła? To znaczy: zgodna z prawdą?
- Myślę, że pastor Calvin jest seksy. Jak na czterdziestoparolatka. Tak z grubsza wyglądają moje przekonania religijne."

"O kurde. Kurdekurdekurde. Potrąciłaś j e l e n i a? Nic się nie stało? Może to był BAMBI?"

"-Chcesz posiąść moje ciało?
-Chciałbym z nim zrobić wiele rzeczy, poza tą jedną..."


Buziaczki
/~Pauline :***

piątek, 12 czerwca 2015

Moje filmy - "Więzień Labiryntu"

Hejka! Dzisiaj mam dla Was kolejny film, tym razem jest to film na podstawie książki James'a Dashner'a - "Więzień Labiryntu", o której pisałam recenzję na początku maja (*klik*). Oglądałam go jakoś na początku tamtego tygodnia, bo miałam chwilkę czasu. A więc przejdę do omówienia filmu. 



Rok produkcji: 2014
Reżyser: Wes Ball 
Scenariusz: Noah Oppenheim, T.S. Nowlin, Grant Pierce Myers
Muzyka: John Paesano


Thomas - Dylan O'Brien - budzi się w windzie. Nic nie pamięta. Okazuje się, że został przeniesiony do tajemniczego obszaru zamkniętego, w którym grupa 60 chłopców nauczyła się samodzielnego funkcjonowania w trudnych warunkach. Od ponad dwóch lat próbują oni znaleźć sposób na wydostanie się z labiryntu, jednak na próżno. Gdy wszyscy tracą już nadzieję na ratunek, pojawia się dziewczyna z tajemniczymi notatkami, które mogą odmienić ich los. 


Cóż, jeśli mam brać pod uwagę, tylko i wyłącznie zgodność z książką to dam 3,5/6. A jeżeli mam oceniać film jako film to dam 5/6. Ale na początek zgodność z książką. "Więzień Labiryntu" od "Więźnia Labiryntu" bardzo się różni. W książce nie było żadnej figurki, którą Chuck dał Thomasowi. MINUS. Teresa niczym nie rzucała w chłopaków. MINUS. Ben, Alby, Thomas - użądlenia. PLUS. Brak kodu, znaczy był kod, ale w książce to były słowa, a w filmie cyfry. PÓŁ PLUSA. Labirynt. PLUS. Bólbożercy. PLUS. Podsumowując: wychodzi nam trzy i pół plusa. 
Jeśli miałabym porównywać tylko do książki to powiedziałabym, że zrobili ten film tak od niechcenia (w stosunku do fabuły). Szczerze mówiąc to aktorzy nawet mi się podobali, tylko Chuck - nie będę tego komentować, jakoś tak inaczej go sobie wyobrażałam.


A teraz ogólnie o filmie (bez porównywania, a w każdym razie postaram się bez) - więc aktor grający Thomasa, czyli Dylan O'Brien jest do tej roli idealny, tak sobie go wyobrażałam. Ten chłopak, co grał Newt'a cały czas przypominał mi chłopaka, który grał w filmiku na YT młodego Haymitch'a z Igrzysk Śmierci. Tak mi się to dziwnie oglądało. Co do reszty aktorów nie mam uwag, wszyscy zagrali dobrze. No w sumie to jedyny aktor, którego nie trawiłam to ten, co grał Chuck'a. Nie mam pojęcia dlaczego, ale gdy tylko się pojawiał na ekranie, to ja już wychodziłam z siebie. Do gustu trafiła mi też aktorka grająca Teresę, która potrafiła pokazać pazurki w odpowiedniej chwili. 
To jak stworzyli labirynt - wow, z mojej strony szacunek. Czytając książkę nie potrafiłam wyobrazić sobie tej budowli. Widać, że to produkcja amerykańska; kosztowała 34 miliony dolarów. 
Troszeczkę inaczej wyobrażałam sobie ten świat poza labiryntem i tu się rozczarowałam, nie tak rozczarowałam, ale zostałam zaskoczona, niekoniecznie pozytywnie. Bardzo, ale to bardzo spodobał mi się sposób przedstawienia Bóldożerców, jako coś a'la maszyny, przynajmniej ja to tak odbierałam. 

Oglądając film, miałam bardzo dużo wątków, które chciałam poruszyć lub chociaż wspomnieć, pisząc o tym, ale teraz, że jestem mega śpiąca i zmęczona, to nie wiem, co mam pisać. A to się u mnie rzadko zdarza.
Moja ocena filmu (po podsumowaniu wszystkich plusów i minusów): 4/6
A więc ja się z wami żegnam, dajcie znać, co sądzicie o filmie.

Tu łapcie fotosy z filmu :) 


***


A tu bonus - piosenka, która nie znalazła się na soundtracku, ale nawiązuje bezpośrednio lub też nie do "Więźnia" :)



Buziaczki 
/~Pauline :***


niedziela, 7 czerwca 2015

"Normalność jest czasami nudna." - "Obsydian"

Cześć! Dawno mnie tutaj nie było, ale jak to ja - miałam mało czasu, a jakąś godzinkę temu wróciłam z nad Zalewu Rożnowskiego, gdzie spędziłam weekend. Tak do południa w sobotę skończyłam czytać "Obsydian" i stwierdziłam, że powinnam się uczyć na WOS. Teraz mnie skręca w środku, że nie mam drugiej części, a jak na razie nie mogę zamawiać książek. Zrozumiałam, że muszę napisać sobie drukowanymi literami: "Jak kupujesz książkę, od razu kup następne części!"
Także po długim wstępie taka recenzja na świeżaka. Zapraszam! 


Tytuł oryginalny: "Obsidian"
Autor: Jennifer L. Armentrout 
Ilość stron: 442
Wydawnictwo: Filia
Seria: "Lux" - tom I
Moja ocena: 6/6
  

Oni nie są tacy jak my…
Kiedy przeprowadziliśmy się do Zachodniej Wirginii, zanim zaczęłam mój ostatni rok w szkole, musiałam przyzwyczaić się do dziwacznego akcentu, rwącego się łącza internetowego i całego morza otaczającej mnie nudy... Aż do momentu, kiedy spotkałam mojego nowego, wysokiego sąsiada o niesamowitych, zielonych oczach. Wtedy sprawy zaczęły obierać zupełnie inny kierunek... 
Ale kiedy zaczęłam z nim rozmawiać zrozumiałam, że Daemon jest wyniosły, arogancki i doprowadza mnie do szału. Zupełnie nam nie po drodze. Zupełnie. Jednak kiedy prawie nie zginęłam, a Daemon dosłownie zamroził czas, cóż... stało się coś zupełnie niespodziewanego…
Wpadłam w kłopoty, groziło mi śmiertelne niebezpieczeństwo. Jedyną szansą, żebym wyszła z tego cało, było trzymanie się blisko Daemona, aż przygaśnie blask… Jeśli oczywiście sama go wcześniej nie zabiję.






         Brak mi słów, by opisać "Obsydian"! Już dawno nie czytałam tak mega wciągającej książki. Cudo, według mnie cudo. Przeczytałam w niecałe dwa dni. Jestem fanką paranormali, więc gdy sięgałam po nią to już przygotowałam się na to, że znowu zasypią mnie nadnaturalne stworzenia - wampiry, wilkołaki, etc. - ale nie spodziewałam się tak genialnych i oryginalnych kreatur. Luksjanie stworzeni ze światła? Dla mnie bomba! Arumianie (wrogowie Luksjan) stworzeni z cieni i mroku? Jeszcze lepiej! Daemon'a uważam za idealnego faceta. Przystojny, wysoki, uratuje cię z każdej opresji, plus jeszcze te jego piękne zielone oczy. Dlaczego on nie istnieje na prawdę? Mimo tego, że był arogancki, niezbyt miły, czasami nawet chamski lub zachowywał się jak dupek, to coś w jego charakterku sprawiło, że bardzo mi się spodobał. Jego siostra, Dee, denerwowała mnie, może nie denerwowała, ale irytowała. Rozumiem, że Daemon nie pozwalał jej przyjaźnić się z ludźmi, bo "ludzie są słabi, ludzie to ryzyko...", ale, żeby ciągle przesiadywać z Katy i zadawać jej tak dużo pytań, no taka lekka przesada. Za to podobał mi się w niej ten optymizm, radość z każdej małej rzeczy. No i nareszcie Katy, główna bohaterka i narratorka zarazem, nie jest bezbronną, cichą myszką jak większość żeńskich postaci w książkach. Ona jest odważna, umie postawić na swoim, czasami jest też bardzo wybuchowa, ale jak każda dziewczyna wpada w kłopoty. Przez które odkrywa prawdziwe oblicze swoich przyjaciół, no i całuje się z Daemon'em - tak dla mnie to było ważniejsze od poznania prawdy. Ich relacja jest dziwna - kłócą się, nienawidzą, dyskutują ze sobą, pragną się, za chwilę się całują, a na następny dzień unikają siebie jak ognia. Rozumiem kobieta zmienną jest, no ale facet? On powinien być stabilny w uczuciach i w ogóle, a tu co? Raz jest dupkiem, później jest miły, następnie kocha Katy całym sobą, potem jest palantem, no i znowu ją całuje. Na początku nie mogłam się za grosz połapać z jego zachowaniem, ale potem jakoś dałam radę. Nigdy przedtem nie czytałam książki o kosmitach, ale do tej książki przekonały mnie pozytywne recenzje i nie żałuję, że ją przeczytałam. Jak kosmita ze światła może być taki gorący? Uwierz mi może, nie mam pojęcia w jaki sposób, ale może. Najbardziej podobały mi się te fragmenty walk z Arumianami - później jak Daemon opiekował się Katy, to było takie urocze. Ale taki najbardziej epicki z epickich fragmentów to całe dwa rozdziały 28. i 29..  *SPOJLER!!!* Tak bardzo chciało mi się płakać, jak Daemon prosił Katy, by ona nie umierała i z nim została, jak mówił, że ją kocha. I później na rozdziale pisanym z jego perspektywy (autorka na końcu książki zamieściła dodatek dla czytelników z 3. rozdziałami z perspektywy Daemon'a), jak on ją ratował, przesyłał jej swoje ostatki sił, by ona przeżyła, nie zważając na wroga. To było takie smutne, a nawet bardzo jak mówił: " W powietrzu unosił się zapach śmierci. (...) Co ja robię? Jeśli się dowiedzą, co zrobiłem... ale nie mogę jej stracić. Nie mogę. Proszę. Proszę. Proszę. Nie chcę cię stracić. Proszę, otwórz oczy. Proszę, nie zostawiaj mnie." Czy tylko ja czytając ten fragment miałam łzy w oczach? *KONIEC!!!*
Podsumowując: książka jest genialna, ze świetnymi dialogami, szybką akcją, no i z Daemon'em. Myślę, że nie muszę się tłumaczyć, dlaczego dałam 6/6. Polecam!


"-Jesteś dupkiem. Mówił... ci to ktoś wcześniej?
-Och, Kotek, każdego dnia mojego błogosławionego życia."


"-Wierzycie w Boga?
- Wydaje się spoko gościem."

"-Oberwałeś pudełkiem po lodach?
-Tak.
-Cholera. Szkoda, że mnie to ominęło. 
-Jestem pewien, że Dee z przyjemnością to dla ciebie powtórzy."


"Ta dziewczyna oznaczała kłopoty. Kłopoty zapakowane w małą paczuszkę z przeklętą kokardką. A co najgorsze, była rodzajem kłopotów, które mi się podobały."


Buziaczki 
/~Pauline :***