niedziela, 7 czerwca 2015

"Normalność jest czasami nudna." - "Obsydian"

Cześć! Dawno mnie tutaj nie było, ale jak to ja - miałam mało czasu, a jakąś godzinkę temu wróciłam z nad Zalewu Rożnowskiego, gdzie spędziłam weekend. Tak do południa w sobotę skończyłam czytać "Obsydian" i stwierdziłam, że powinnam się uczyć na WOS. Teraz mnie skręca w środku, że nie mam drugiej części, a jak na razie nie mogę zamawiać książek. Zrozumiałam, że muszę napisać sobie drukowanymi literami: "Jak kupujesz książkę, od razu kup następne części!"
Także po długim wstępie taka recenzja na świeżaka. Zapraszam! 


Tytuł oryginalny: "Obsidian"
Autor: Jennifer L. Armentrout 
Ilość stron: 442
Wydawnictwo: Filia
Seria: "Lux" - tom I
Moja ocena: 6/6
  

Oni nie są tacy jak my…
Kiedy przeprowadziliśmy się do Zachodniej Wirginii, zanim zaczęłam mój ostatni rok w szkole, musiałam przyzwyczaić się do dziwacznego akcentu, rwącego się łącza internetowego i całego morza otaczającej mnie nudy... Aż do momentu, kiedy spotkałam mojego nowego, wysokiego sąsiada o niesamowitych, zielonych oczach. Wtedy sprawy zaczęły obierać zupełnie inny kierunek... 
Ale kiedy zaczęłam z nim rozmawiać zrozumiałam, że Daemon jest wyniosły, arogancki i doprowadza mnie do szału. Zupełnie nam nie po drodze. Zupełnie. Jednak kiedy prawie nie zginęłam, a Daemon dosłownie zamroził czas, cóż... stało się coś zupełnie niespodziewanego…
Wpadłam w kłopoty, groziło mi śmiertelne niebezpieczeństwo. Jedyną szansą, żebym wyszła z tego cało, było trzymanie się blisko Daemona, aż przygaśnie blask… Jeśli oczywiście sama go wcześniej nie zabiję.






         Brak mi słów, by opisać "Obsydian"! Już dawno nie czytałam tak mega wciągającej książki. Cudo, według mnie cudo. Przeczytałam w niecałe dwa dni. Jestem fanką paranormali, więc gdy sięgałam po nią to już przygotowałam się na to, że znowu zasypią mnie nadnaturalne stworzenia - wampiry, wilkołaki, etc. - ale nie spodziewałam się tak genialnych i oryginalnych kreatur. Luksjanie stworzeni ze światła? Dla mnie bomba! Arumianie (wrogowie Luksjan) stworzeni z cieni i mroku? Jeszcze lepiej! Daemon'a uważam za idealnego faceta. Przystojny, wysoki, uratuje cię z każdej opresji, plus jeszcze te jego piękne zielone oczy. Dlaczego on nie istnieje na prawdę? Mimo tego, że był arogancki, niezbyt miły, czasami nawet chamski lub zachowywał się jak dupek, to coś w jego charakterku sprawiło, że bardzo mi się spodobał. Jego siostra, Dee, denerwowała mnie, może nie denerwowała, ale irytowała. Rozumiem, że Daemon nie pozwalał jej przyjaźnić się z ludźmi, bo "ludzie są słabi, ludzie to ryzyko...", ale, żeby ciągle przesiadywać z Katy i zadawać jej tak dużo pytań, no taka lekka przesada. Za to podobał mi się w niej ten optymizm, radość z każdej małej rzeczy. No i nareszcie Katy, główna bohaterka i narratorka zarazem, nie jest bezbronną, cichą myszką jak większość żeńskich postaci w książkach. Ona jest odważna, umie postawić na swoim, czasami jest też bardzo wybuchowa, ale jak każda dziewczyna wpada w kłopoty. Przez które odkrywa prawdziwe oblicze swoich przyjaciół, no i całuje się z Daemon'em - tak dla mnie to było ważniejsze od poznania prawdy. Ich relacja jest dziwna - kłócą się, nienawidzą, dyskutują ze sobą, pragną się, za chwilę się całują, a na następny dzień unikają siebie jak ognia. Rozumiem kobieta zmienną jest, no ale facet? On powinien być stabilny w uczuciach i w ogóle, a tu co? Raz jest dupkiem, później jest miły, następnie kocha Katy całym sobą, potem jest palantem, no i znowu ją całuje. Na początku nie mogłam się za grosz połapać z jego zachowaniem, ale potem jakoś dałam radę. Nigdy przedtem nie czytałam książki o kosmitach, ale do tej książki przekonały mnie pozytywne recenzje i nie żałuję, że ją przeczytałam. Jak kosmita ze światła może być taki gorący? Uwierz mi może, nie mam pojęcia w jaki sposób, ale może. Najbardziej podobały mi się te fragmenty walk z Arumianami - później jak Daemon opiekował się Katy, to było takie urocze. Ale taki najbardziej epicki z epickich fragmentów to całe dwa rozdziały 28. i 29..  *SPOJLER!!!* Tak bardzo chciało mi się płakać, jak Daemon prosił Katy, by ona nie umierała i z nim została, jak mówił, że ją kocha. I później na rozdziale pisanym z jego perspektywy (autorka na końcu książki zamieściła dodatek dla czytelników z 3. rozdziałami z perspektywy Daemon'a), jak on ją ratował, przesyłał jej swoje ostatki sił, by ona przeżyła, nie zważając na wroga. To było takie smutne, a nawet bardzo jak mówił: " W powietrzu unosił się zapach śmierci. (...) Co ja robię? Jeśli się dowiedzą, co zrobiłem... ale nie mogę jej stracić. Nie mogę. Proszę. Proszę. Proszę. Nie chcę cię stracić. Proszę, otwórz oczy. Proszę, nie zostawiaj mnie." Czy tylko ja czytając ten fragment miałam łzy w oczach? *KONIEC!!!*
Podsumowując: książka jest genialna, ze świetnymi dialogami, szybką akcją, no i z Daemon'em. Myślę, że nie muszę się tłumaczyć, dlaczego dałam 6/6. Polecam!


"-Jesteś dupkiem. Mówił... ci to ktoś wcześniej?
-Och, Kotek, każdego dnia mojego błogosławionego życia."


"-Wierzycie w Boga?
- Wydaje się spoko gościem."

"-Oberwałeś pudełkiem po lodach?
-Tak.
-Cholera. Szkoda, że mnie to ominęło. 
-Jestem pewien, że Dee z przyjemnością to dla ciebie powtórzy."


"Ta dziewczyna oznaczała kłopoty. Kłopoty zapakowane w małą paczuszkę z przeklętą kokardką. A co najgorsze, była rodzajem kłopotów, które mi się podobały."


Buziaczki 
/~Pauline :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak tu już jesteś, to skomentuj. Tobie zajmie to kilka minut, a mnie to będzie motywować :)