piątek, 10 kwietnia 2015

"L'amor che muove il sole e l'altre stelle.*" - "Miasto Upadłych Aniołów"

Witam! Przepraszam, że tak długo byłam nieobecna, ale po świętach miałam urwanie głowy. Jednak w końcu udało mi się tu wpaść :)
Jak po świętach? Objedzeni? Ja obżarłam się jak nigdy. Ale nie o tym dziś, mam dla Was recenzję książki "Miasto Upadłych Aniołów". Zapraszam! 


Tytuł oryginalny: "City of Fallen Angels" 
Autor: Cassandra Clare
Ilość stron: 434
Wydawnictwo: Mag
Seria: "Dary Anioła" - tom IV
Moja ocena: 4/6 


Wojna się skończyła i szesnastoletnia Clary Fray wraca do Nowego Jorku, podekscytowana możliwościami, które się przed nią otwierają. Zaczyna szkolenie Nocnego Łowcy, żeby nauczyć się wykorzystywać swój wyjątkowy dar. Podziemni i Nocni Łowcy w końcu zawarli pokój i, co najważniejsze, Clary może w końcu nazywać Jace’a swoim chłopakiem. Jednakże wszystko ma swoją cenę. Ktoś zabija Nocnych Łowców i prowokuje w ten sposób napięcia między Podziemnymi i Nocnymi Łowcami, mogące doprowadzić do kolejnej krwawej wojny. Okazuje się, że wszyscy chcą mieć Simona po swojej stronie... ze względu na moc klątwy, która niszczy jego życie.
I gotowi są zrobić wszystko, żeby dostać to, czego chcą. W dodatku, Simon umawia się równocześnie z dwiema pięknymi, niebezpiecznymi dziewczynami, i żadna nie wie o tej drugiej. Kiedy Jace zaczyna się odsuwać od Clary, niczego nie wyjaśniając, jest ona zmuszona dotrzeć do serca tajemnicy, która okaże się jej najgorszym koszmarem. Clary zapoczątkowuje ciąg strasznych wydarzeń, mogących pozbawić ją wszystkiego, co kocha. Nawet Jace’a.
Miłość. Krew. Zdrada. Zemsta.



        Nareszcie to piszę, tak długo zbierałam się do tego. Ta książka jest moim zdaniem najsłabsza z całej serii. Może to dlatego, że niezbyt lubię Simona? A w tej części większość kręci się właśnie wokół niego. Ale po kolei. Clary i Jace po części mnie rozczarowali. Dopóki nie mogli być razem, było to dla mnie, jako czytelnika o sadystycznych zapędach, gustującego w dramatach bohaterów, naprawdę ekscytujące. Teraz, gdy nie mają przeszkód by być razem, zachowania Jace'a nie umiałam odbierać inaczej jak tylko wyszukiwania sobie na siłę nowych problemów. Simon mnie tak bardzo denerwował - umawia się z dwoma dziewczynami na raz, a przemieniając się w wampira, chyba myślał, że uda mu się zachować jego przemianę w tajemnicy przed rodziną, a później takie "pomóżcie, bo moja matka dowiedziała się, że jestem wampirem", serio? Relacje Jace - Clary, w którymś momencie zaczęły doprowadzać mnie do szału, ale nie tak jak relacje Jace - Simon, no i Kyle. To może niech jeszcze do nich dołączy jakiś czarownik czy wyklęty? (dla niezorientowanych Simon - wampir, Kyle - wilkołak) Ale nie myślcie sobie, że nie znalazłam żadnych plusów, jest kilka. Wielkie ukłony w stronę autorki za to w jaki barwny sposób opisywała miejsca, czytając od razu w mojej głowie powstawał obraz, gdzie mogłoby się to dziać. Jakaś część mnie czuła się, jakby tam była i widziała wszystko z najmniejszymi szczególikami. Pani Cassandra wprowadziła też szybką akcję, dzięki czemu jak 'przebywałam' w świecie Nocnych Łowców, nie nudziłam się. Często słyszę, że okładki są brzydkie i w ogóle, a mi bardzo się podobają, zresztą i tak są o niebo lepsze od naszych polskich, ja się pytam: kto je wymyśla?! Pod koniec książki akcja zaczyna się robić ciekawa, a autorka ją przerwała i kazała fanom czekać na V tom. Jedyne, co mnie bardzo, ale to bardzo zawiodło to wykreowanie postaci Jace'a (tak na marginesie, tłumacz mógłby zdecydować się na jedną odmianę jego imienia,a nie kilka) na rozchwianego emocjonalnie męczennika. Uwielbiałam jego sarkatyczne poczucie humoru, specyficzny i wyrazisty charakter. Teraz został sierotą, która co kilka stron rezygnuje z tego co najbardziej kocha, ponieważ on uważa, że jednak na to nie zasługuje. No normalnie, typowa, brazylijska telenowela! Książkę oceńcie sami, czytając ją! 



"- Biedny mały Michael. Zawsze był słaby. 
Jace dyszał, z rękami przyciśniętymi po bokach i włosami przyklejonymi do czoła przez pot.
- Ty i te twoje przechwałki- rzucił drwiąco.- " Znałam Michaela". " Znałam Sammaela". " Archanioł Gabriel czesała mi włosy". A może: " Gram w jednym zespole z biblijnymi postaciami"?" ~ C.Clare 




Buziaczki 
/~Pauline :***

Ps. Na górze jest ankieta :) 

* - ,,Miłość, co wprawia w ruch słońce i gwiazdy."

3 komentarze:

  1. Moja współlokatorka pochłonęła tę serię w kilka dni i jest nią zachwycona, ja póki co nie miałam okazji jej czytać, ale pewnie jeszcze kiedyś pożyczę i sięgnę :)

    Zapraszam serdecznie do mnie na www.maialis.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moim zdaniem "Miasto upadłych aniołów" nie ustępuje w niczym pozostałym częściom. Nie lubię domyślać się losu pobocznych bohaterów, których bardzo polubiłam (Magnus, Simon, Maia), tym bardziej cieszę się, że autorka postanowiła "pociągnąć" dalej wątki tych postaci. Poza tym zauważyłam, że leciutko zmienił mi się czytelniczy gust. Wolę skupić się głębiej na dokładnych losach ulubionych postaci niż czytać o bitwach i wojnach prowadzonych przez Nocnych Łowców:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu tak mało osób lubi Simona, a tak wiele Jace'a i Clary? Czy tylko ja jestem wyjątkiem?
    I dlaczego tylko ja uważam, że ta część była najlepsza? No tak, bo lubię Simona. Bosz...
    Ciekawa recenzja. Mnie to co ty zaliczyłaś do minusów rozbawiło i zachęciło do dalszego czytania, no ale gusta są różne :D
    Tak w ogóle, to mogłabyś dodawać więcej recenzji( tak, zagłosowałam), bo bardzo ciekawie piszesz :)
    Zapraszam do siebie:
    http://podrozemiedzyksiazkowe.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Jak tu już jesteś, to skomentuj. Tobie zajmie to kilka minut, a mnie to będzie motywować :)