wtorek, 26 stycznia 2016

Moje filmy - "Moje córki krowy"

Hello, it's me! Jak tam? Wróciłam z Sopotu, gdzie spędziłam pierwszy tydzień ferii. Było bardzo fajnie, pierwszy raz na wyjeździe byłam w kinie - właśnie na filmie "Moje córki krowy". I dzisiaj postaram się go zrecenzować. Chciałam to już zrobić od razu po powrocie, jednak nie miałam czasu, bo miałam urodziny. Także nie przedłużając - zapraszam!

DZIĘKUJĘ ZA PRZESZŁO 11 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ. KOCHAM WAS!!! 



Rok produkcji: 2015
Reżyseria: Kinga Dębska
Scenariusz: Kinga Dębska
Muzyka: Bartosz Chajdecki


Marta, gwiazda popularnych seriali, ma 42 lata, jest silna i dominująca. Pomimo sławy i pieniędzy wciąż nie może ułożyć sobie życia. Niestabilna emocjonalnie 40-letnia Kasia tkwi w dalekim od ideału małżeństwie, wychowując nastoletniego syna. Siostry niezbyt za sobą przepadają, kompletnie nie rozumieją i nawet nie starają się zrozumieć swoich życiowych wyborów. Choroby, a w konsekwencji utrata jednego z rodziców zmuszają je do wspólnego działania. Kobiety stopniowo zbliżają się do siebie, odzyskują utracony kontakt, co wywołuje szereg tragikomicznych sytuacji.


Pierwsza myśl, jaka nasuwa mi się, gdy słyszę tytuł filmu "Moje córki krowy" to napis na plakacie reklamującym -'film prawdziwy jak życie'. Faktycznie właśnie takie miałam odczucie. Wydarzenia były z życia wzięte.
Zacznę od obsady aktorskiej, która moim zdaniem przeważyła sukces filmu. Kulesza, Muskała, Dorociński, Dziędziel czy nawet początkujący Protas to genialni aktorzy polskiego kina, którzy odnajdą się chyba w każdej roli. Potrafili sprawić, że śmiałam się przez łzy - dosłownie.
Kiedy dowiedziałam się, o czym tak naprawdę jest ten film - dwie siostry, chory ojciec, umierająca matka, rodzinne konflikty - nie byłam przekonana, co do tego, czy chcę iść do kina na ten film. Przełamałam się i nie żałuję, gdyż film wywołał we mnie takie emocje, że w pewnym momencie nie zauważyłam, że po moich policzkach spływają łzy.
Kinga Dębska odwaliła kawał dobrej roboty, życiową historię, którą wielu próbowało opowiadać, ona przedstawiła w sposób poruszający, ale i trochę zabawny. Pomiędzy kolejnymi wizytami w szpitalu dodała humor i zabawne dialogi, że zapominało się na kilka chwil, jaki trudny temat porusza.
Pani Dębska obaliła mit szczęśliwej i zżytej rodzinki na dużym ekranie. Tutaj siostry kłócą się, jedna drugiej wypomina dzieciństwo. Rodzina w "Moje córki krowy" jest miejscem rywalizacji, zawiści, konfliktów, a nawet cierpień. To nie tak, że nie ma normalnych relacji, są ale pokazane od bardziej życiowej strony, nie wierzę, że jest rodzina w której nikt się nie kłóci albo chociaż nawet nie przegaduje. 
Zadajmy sobie pytanie, co sprawia, że film jest 'prawdziwy jak życie'? Sądzę, że dużą rolę odegrały z życia wzięte sytuacje i miejsca, bohaterowie i rodzina, która jest ze sobą na dobre i na złe, no i wulgaryzmy. Myślę, że niejednokrotnie byliśmy świadkami sytuacji stresowej, wtedy nikt nie myśli, żeby nie używać przekleństw, tylko mówi bez zastanowienia. I tak samo w filmie, bohaterowie nie zastanawiali się nad tym, co powiedzieć i jak. Wulgaryzmy dodają takiego prawdziwego wydźwięku.
Akcji jako takiej nie ma, trzy miejsca - szpital, dom, mieszkanie, a jednak jest coś, co przyciąga uwagę widzów. To jednak pozostawię dla waszego osądu.
Kasia (Muskała) i Marta (Kulesza) to siostry, które gardzą sobą, konkurują w jakiś sposób między sobą, lecz kiedy trzeba to są dla siebie oparciem i dążą wspólnie do celu.
Jedna scena, która doprowadziła mnie do płaczu to pogrzeb w kościele i pożegnanie, które mówi Kulesza.
Pierwszy raz w polskim kinie spotkałam się z tak naturalnymi dialogami, na przykład jak siostry siedzą w lesie i po prostu rozmawiają. Całe napięcie opadło i są w stanie prowadzić dialog. 
Postać trzecioplanowa, czyli Grzegorz, mąż Kasi - Dorociński - był takim głównym obrońcą prostych scen ze swoimi, czasem głupkowatymi, odzywkami.
W kolejnych scenach kontrast między postaciami był bardzo widoczny. Na przykład: wybuchowa siostra, która z dwóch słów potrafi wszcząć kłótnię kontra płaczliwa siostra, która od czasu do czasu sięga po alkohol.
Polecam poświęcić chwilę i iść do kina na "Moje córki krowy"!
Moja ocena: 6/6


Tutaj fotosy z filmu: 


Buziaczki
/~Pauline :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak tu już jesteś, to skomentuj. Tobie zajmie to kilka minut, a mnie to będzie motywować :)