piątek, 17 czerwca 2016

Moje filmy - "Papierowe miasta"

Cześć! Za równo 8 dni koniec szkoły, koniec z zadaniami, koniec ze stresem. Już żyję wakacjami. Czytam w szkole na okrągło, a reszta klasy ma mnie już powoli dosyć. Dzisiaj jednak główną atrakcją będzie film, w sumie ze zeszłorocznych wakacji, "Papierowe miasta". Są one ekranizacją książki John'a Greena pod tym samym tytułem (LINK do recenzji książki).

Rok produkcji: 2015
Reżyseria: Jake Schreier
Scenariusz: Scott Neustadter, Michael H. Weber
Muzyka: Son Lux



"Papierowe miasta" to opowieść z perspektywy Quentina Jacobsena, który od najmłodszych lat zakochany jest w zbuntowanej dziewczynie z sąsiedztwa, Margo Roth Spiegelman. Pewnego dnia dziewczyna pojawia się w oknie jego pokoju ponownie z niecodzienną propozycją, po czym znika zostawiając mu jedynie niezły bałagan w życiu. Zrozpaczony Q próbuje ją odnaleźć podążając za wskazówkami, które przeznaczyła tylko dla niego. Po drodze odkrywa prawdę o nie tylko o chodzącej legendzie, Margo, ale przede wszystkim o sobie samym. Jednakże żeby dotrzeć do niej, musi pokonać setki kilometrów, przeciwności losu, a także własne słabości. Dziewczyna jest dla niego nieuchwytna jak duch. Zostawiając za sobą dwuznaczne wskazówki, umyślnie jak i nieumyślnie, Margo Roth Spiegelman wyrusza do papierowych miast.
Zacznę od obsady aktorskiej. Zagadkowa Margo, zagrana przed Carę Delevingne to główny punkt filmu. To wokół jej postaci kręci się wszystko inne. Ta bohaterka nadaje filmowi dynamizmu i tajemniczości. Mam wrażenie, że wraz z jej zniknięciem, film traci na odbiorze. Margo przełamuje monotonność w akcji. Quentin - Nat Wolff - jest po prostu ciamajdą. Nic mu nie wychodzi, ale ze wszystkich sił chce odnaleźć dziewczynę. Jego postać wręcz mnie denerwowała przez grę aktorską, a może to tylko takie moje złudzenie. Najlepszy i tak jest Ben - Austin Abrams - jego teksty są mistrzowskie. Austinowi udało się zagrać takiego błazna, który wszystkich rozśmiesza.
Biorąc się za ten film, obawiałam się ckliwej historyjki o niespełnionej miłości i zbuntowanej nastolatce. Jednak niepotrzebnie się bałam. Reżyserowi udało się przenieść lekkość książki na kinowy ekran. Największa siła filmu to relacje pomiędzy bohaterami. Z jednej strony opanowany, choć ciamajdowaty przyszły lekarz Quentin, a z drugiej jego całkowite przeciwieństwo - tajemnicza, szalona Margo. Reszta postaci - Ben, Radar i wszyscy inni - stanowią idealne dopełnienie tej paczki przyjaciół.
"Papierowe miasta" to film o problemach młodych ludzi. Traktuje je dosyć poważnie, nie wyśmiewa ich. Przecież wszystkich dopadła w szkole strzała Amora. Lepszym określeniem byłoby prawdziwy. Prawdziwy pod względem tego, co jesteśmy w stanie zrobić dla ukochanej osoby. Q idealizuje Margo, tym samym wpędza siebie w coraz większe kompleksy. W jego oczach, dziewczyna próbuje pokazać mu inny sposób życia, z dala od sielanki i ciepła bezpiecznego domu. Bardziej odważny, szalony, ryzykowny. Tylko od niego samego zależy, czy chwyci jej wyciągniętą dłoń i spróbuje do niej dotrzeć. 
To także opowieść o przyjaźni, na której można polegać w każdym wypadku. Który przyjaciel wyruszyłby z tobą w szaloną wyprawę? Ten prawdziwy. Taki, który wie, że nie ma szans na powodzenie i tak będzie próbował. Quentin, Ben oraz Radar kończą liceum, ale to nie oznacza, że ich wspólna więź zostaje przecięta. Sądzę nawet, że przez pokonywanie wspólnych kilometrów, zbliżyli się jeszcze bardziej do siebie. Ich przyjaźń pozostanie z nimi do końca życia.
"Papierowe miasta" to historia na pograniczu love story a opowieści o wchodzeniu w dorosłość i pierwszych problemach. Quentin to uosobienie nas samych. Cały świat jest na wyciągnięcie ręki. Wszystko zależy od nas, czy zdołamy wykorzystać nadarzającą się szansę. Możemy na moment zapomnieć o monotonnej rzeczywistości i dać się porwać ulotnej chwili. Możemy poznać się z innej perspektywy, spojrzeć na dotychczasowe życie z innego kąta. Czy masz odwagę tak jak Margo pójść do papierowych miast i już nigdy nie powrócić?


Moja ocena: 5/6


Buziaczki
/~Pauline :***

1 komentarz:

  1. Nie miałam okazji ani czytać książki ani obejrzeć filmu. Chyba pora to nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń

Jak tu już jesteś, to skomentuj. Tobie zajmie to kilka minut, a mnie to będzie motywować :)