sobota, 27 lutego 2016

Moje filmy - "Marsjanin"

Witajcie! Za mną męczący tydzień, a przede mną jeszcze długa droga do egzaminów. Chwilowo mam czytelniczą depresję i przez cały luty przeczytałam tylko jedną książkę. Także jest kiepsko... Ale jestem bardzo podekscytowana, gdyż już w nocy z 28/29 lutego odbędzie się 88. Ceremonia Wręczenia Oscarów! Marsjanin, który dzisiaj jest moim głównym tematem jest nominowany m.in. w kategorii najlepszy film roku - mam głęboką nadzieję, że uda mu się wygrać. 


Rok produkcji: 2015
Reżyseria: Ridley Scott
Scenariusz: Drew Goddard
Muzyka: Harry Gregson-Williams


Straszliwa burza piaskowa sprawia, że marsjańska ekspedycja, w której skład wchodzi Mark Watney, musi ratować się ucieczką z Czerwonej Planety. Kiedy ciężko ranny Mark odzyskuje przytomność, stwierdza, że został na Marsie sam w zdewastowanym przez wichurę obozie, z minimalnymi zapasami powietrza i żywności, a na dodatek bez łączności z Ziemią. Co gorsza, zarówno pozostali członkowie ekspedycji, jak i sztab w Houston uważają go za martwego, nikt więc nie zorganizuje wyprawy ratunkowej; zresztą, nawet gdyby wyruszyli po niego niemal natychmiast, dotarliby na Marsa długo po tym, jak zabraknie mu powietrza, wody i żywności. Czyżby to był koniec? Nic z tego. Mark rozpoczyna heroiczną walkę o przetrwanie, w której równie ważną rolę co naukowa wiedza, zdolności techniczne i pomysłowość odgrywają niezłomna determinacja i umiejętność zachowania dystansu wobec siebie i świata, który nie zawsze gra fair…

Po Grawitacji oraz Interstellar przyszła pora na Marsjanina. Łączy je nie tylko wspólna tematyka, ale i spora suma pieniędzy. Może zacznę od zdjęć, które są dziełem Dariusza Wolskiego. Mimo że częściej niż powierzchnię Czerwonej Planety ukazują wnętrze bazy, to i tak zapierają dech w piersiach. W końcu nie liczy się ilość, ale jakość. Filmy, w których to on tworzył ujęcia są jednymi z moich ulubionych, jak chociażby The Walk lub Alicja w Krainie Czarów

Uważam, że od scen ze skokami adrenaliny ważniejsze są dialogi i chemia między bohaterami. Często filmy z przepiękną scenerią umierają we względu na brak właśnie dialogów. Moment, który zapamiętałam najbardziej w odniesieniu do tego, co napisałam. To jak Mark próbował kontaktować się z Ziemią, co mu się udało i jak, jego przyjaciel napisał mu, że cały świat czyta wiadomości, którymi się wymieniają, a główny bohater zaczął przeklinać, on go upomniał, a ten dalej pisał piękną łaciną. Okazuje się, że nawet w NASA pod ogromną presją i stresem umieją żartować.

Co do gry aktorów nie mam zarzutów - Matt Damon, Jessica Chastain, Jeff Daniels czy Sean Bean, to tylko pojedyncze nazwiska w całej puli aktorów, którzy odnieśli sukces na ekranie. Grali naturalnie i nie przejaskrawiali bohaterów. Mogłam odczuć, że ta chemia między postaciami była także między nimi, chociaż nie pojęcia, czy tak jest naprawdę. Brawa za kawał świetnej roboty!

Myślę, że gdyby mi przyszło wybrać nowy tytuł filmu to postawiłabym na Przewodnik po Marsie, czyli jak przetrwać i nie zwariować? - pasuje idealnie do sytuacji głównego bohatera. Nie ma czym oddychać, do domu tylko jakieś kilka milionów kilometrów do domu, małe zapasy wody i jedzenia . No i jak tu nie mieć depresji? Easy. Mark to doświadczony astronauta i wspaniały botanik, ma do pomocy ziemniaki, górę taśmy klejącej i mocno irytującą muzykę disco. 

Astronauta wykazał się wielką odwagą, ale trzeba też zwrócić uwagę na jego przyjaciół i towarzyszy misji, którzy poświęcili się i wrócili po niego. Zdecydowali się zostać dłużej w przestrzeni kosmicznej z dala od bliskich. Niewielu zdobyło by się na takie wyrzeczenie. Czy uda im się go uratować, musicie przekonać się sami.

Nie czytałam książki Andy'ego Weira, która stała się fundamentem Marsjanina, ale mam zamiar to zmienić. Czepiałabym się dużo bardziej, jeśli miałabym już powieść za sobą; zgodność z fabułą i takie tam. Sądzę, że na miejscu Marka zwariowałabym, brak towarzystwa, brak pożywienia, brak wszystkiego i dobijająca myśl o samotności oraz pustce. Film ma głębsze przesłanie, niż tylko survival. Marsjanin daje nam do myślenia, przede wszystkim o nadziei. Jeżeli w coś wierzymy z całych sił, możemy to osiągnąć, bez względu na sytuację w jakiej się znajdziemy.


To mój tegoroczny faworyt do statuetki!
Moja ocena: 6/6


Buziaczki
/~Pauline :***

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak tu już jesteś, to skomentuj. Tobie zajmie to kilka minut, a mnie to będzie motywować :)