środa, 16 marca 2016

"Czegokolwiek pragniesz, dąż do tego z całej siły." - "Jedyna"

Witam! Przepraszam, że nie byłam tutaj od ponad 2 tygodni, ale miałam bardzo zapracowany początek miesiąca. Postaram się to nadrobić - jakoś. Może jeszcze przed świętami, bo po świętach to już pełną parą do egzaminów (tylko 33 dni). A tym czasem - zapraszam na "Jedyną"!


Tytuł oryginalny: "The One"
Autor: Kiera Cass
Ilość stron: 329
Wydawnictwo: Jaguar
Seria: "Selekcja" - tom III
Moja ocena: 6/6


America jest jedną z czterech dziewcząt, które utrzymały się w ścisłej czołówce Eliminacji. Ukochana przez zwykłych ludzi, znienawidzona przez obecnego króla, dziewczyna wciąż nie jest pewna swych uczuć. A jednak nadchodzi moment ostatecznego wyboru, tym trudniejszego, że cały los Illei może spoczywać właśnie w rękach Ami.
Czy dziewczyna powróci do swej dawnej miłości, czy zdecyduje się zostać królową i podjąć walkę o lepszy świat dla siebie i wszystkich mieszkańców Illei?



         Pierwsza moja myśl dotycząca "Jedynej" to okładka - moim zdaniem jest to najpiękniejsza z wszystkich książek Kiery Cass. Druga to zakończenie, na które czekałam przez parę set stron. Autorka z powodzeniem zakończyła serię, ale także pozostawiła w czytelniku pewien niedosyt. Jeszcze jakiś głos ciągle mówił, że są wątki do rozwinięcia i tak powstała "Następczyni", o której będzie mowa kiedy indziej.
"Złam mi serce. Złam je tysiąc razy, jeśli zechcesz. Możesz z nim zrobić, co chcesz, bo należy do ciebie. [...] Będę cię kochał do ostatniego tchnienia. Każde uderzenie mojego serca jest twoje."
America została w pałacu jako jedna z czterech już kandydatek do tytułu królowej. Podziwiam ją, na mnie już dawno zaczęłaby działać presja sytuacji. Walczy o siebie, ale i o miłość. Waha się, między swoimi uczuciami, między tym, co jest słuszne, a tym co powinna robić. Maxon podobnie, jest pewny swoich uczuć, ale z drugiej strony blokuje go ojciec. Aspen, cóż, jego historia, która na szczęście nie została za bardzo przesłodzona, to suma sumarum cieszę się, z takiego rozwoju wydarzeń, jaki zaproponowała nam pani Cass. Jestem zadowolona z tego, że autorka rozszerzyła wątki z rebeliantami, a także usunęła niektóre postaci. Poza tym, że większość zdarzeń przeczuwałam, to jednak muszę przyznać, że kilka zwrotów akcji mnie zaskoczyło. Ciągle nie mogę uwierzyć, jak zmieniono otoczkę wokół Celeste. Najbardziej dramatycznym momentem - mogę śmiało powiedzieć - był atak rebeliantów podczas zaręczyn i ogłoszenia Jedynej. Znalazłam gdzieś recenzję tej książki i zapamiętałam z niej fragment: Maxon ma w sobie więcej Disneyowskiej księżniczki niż przyszły król, który ma na głowie masę obowiązków. Zgodzę się z tym w 110%, czasami te jego wahania nastrojów doprowadzały mnie do szału. Ale i tak ciągle go kocham. Szczerze mówiąc, to nie wiem, co jeszcze napisać o tym tomie. 

Podsumowując: książka jest lekka i przyjemna, szybko się ją czyta, moim zdaniem najlepsza jak do tej pory w "Selekcji", piękna okładka, zakończenie, na które tak długo czekałam.

Polecam!
"- Leżysz tutaj z otwartą raną na ramieniu i mimo to próbujesz mnie pocieszać. Jesteś absurdalna. - Jeśli kiedyś postanowisz napisać do mnie list miłosny, możesz zacząć od tego - zażartowałam."

"- Witaj moja miła. 
- Nie zaczynaj."

"- Czasem zdarza mi się, że bywam porywczy jak mój ojciec. Staram się z tym walczyć, ale to we mnie tkwi. A Ty! - dodał ze śmiechem. - Kiedy się zdenerwujesz, jesteś nie do powstrzymania!"

Buziaczki
/~Pauline :*** 


Do poprzednich części...


TOM I - "Rywalki"

TOM II - "Elita"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak tu już jesteś, to skomentuj. Tobie zajmie to kilka minut, a mnie to będzie motywować :)