sobota, 26 grudnia 2015

"Jeśli będę się darł jak niemowlak, ruszcie mi na ratunek." - "Próby ognia"

Cześć! Jak tam święta? Też nie dacie rady się ruszać jak ja? Dwa dni jedzenia, myślę, że dzisiaj też trzeba będzie jeść, bo... 'jedz, bo się zmarnuje!'. Cóż, taka sama śpiewka od kilkunastu lat. Co znaleźliście pod choinką? Ja wyjątkowo w tym roku nie dostałam książek, ale też jestem bardzo zadowolona z prezentu. Dzisiaj mam chwilę czasu, więc postanowiłam do Was przyjść nie z kolędą, ale z nową recenzją. Zapraszam na "Próby ognia"!


Tytuł oryginalny: "The Scorch Trials"
Autor: James Dashner 
Ilość stron: 415
Wydawnictwo: Papierowy Księżyc
Seria: "Więzień Labiryntu" - tom II
Moja ocena: 5,5/6


Znalezienie wyjścia z Labiryntu miało być końcem. Żadnych więcej niespodzianek, żadnych puzzli. I żadnego uciekania. Thomas był przekonany, że jeśli Streferzy zdołają się wydostać, odzyskają swoje dawne życie.
W Labiryncie życie było łatwe. Było jedzenie, schronienie i względne bezpieczeństwo. Dopóki Teresa nie zapoczątkowała końca. Ale w świecie poza Labiryntem koniec został zapoczątkowany już dawno temu.
Spalona przez Pożogę i wysuszona z powodu nowego surowego klimatu, Ziemia stała się krainą zniszczenia, penetrowaną przez Poparzeńców, ludzi zarażonych Pożogą.
Dlatego Streferzy wciąż nie mogą przestać uciekać. Zamiast upragnionej wolności, muszą stawić czoła jeszcze jednej próbie. Muszą przejść przez najbardziej spaloną część świata i dotrzeć do celu w ciągu dwóch tygodni.
Ale DRESZCZ przygotował im na tej drodze wiele niespodzianek. Wiele krwawych niespodzianek...
Thomas może tylko zastanawiać się, czy sekret do wolności tkwi w jego głowie, czy też na zawsze będą zdani na łaskę DRESZCZU...






           Tutaj macie linka do recenzji pierwszego tomu *klik*. Książkę przeczytałam w te wakacje, jeśli mam być bardzo szczera to mało szczegółów z niej pamiętam. Po wydostaniu się z Labiryntu Thomas, Newt, Minho, Teresa i inni Streferzy mieli być w końcu bezpieczni, DRESZCZ miał się od nich odczepić, mieli być wolni... MIELI. Jednak zło nigdy nie śpi, ciągle próbuje osiągnąć swój cel, nawet idąc po trupach. DRESZCZ przygotował dla nich nowe zasadzki i przeszkody. Pojawia się coraz więcej pytań, a ani jednej odpowiedzi nie widać na horyzoncie. Próbując doścignąć swoje przeznaczenie przetrwają tylko najsilniejsi. W sercu miasta zarażonego Pożogą, skrzyżują się ścieżki, można rzec, dwóch światów. Jedni są uzależnieni od drugich. Nikomu nie można ufać, nawet swoim przyjaciołom. Każdy może cię zdradzić. Czytając, zastanawiałam się, co by było gdybym ja miała w ciągu dwóch tygodni, przejść przez spaloną Ziemię? Myślę, że nie podołałabym, chyba, że miałabym bardzo silną wolę życia. Thomas boryka się z ogromną dla niego stratą, jaką przypłacił za wolność. Spoważniał, że tak powiem, a z drugiej strony dalej jest porywczy i moim zdaniem w niektórych chwilach zbyt ciekawski. Ale jednak jakby nie patrząc nieraz ciekawość Thomasa, wyszła Streferom na plus. Teresa mnie rozczarowała po całej linii, w sumie pojawia się tylko kilka razy w znaczących sytuacjach, to moja sympatia do niej znacząco spadła w dół. Nowi bohaterowie, Brenda i Jorge, są po stronie chłopaków z Labiryntu i za to już ich lubię. Postaci, prawie wszystkie, dojrzały, uważam, że najlepiej widać to po Thomasie, który stał się pewniejszy siebie, wie czego chce i będzie do tego dążył pomimo wszystko. Akcja w drugim tomie jest bardziej napięta, wydarzenia gonią wydarzenia. Pierwszy raz nie byłam pewna, co mnie czeka na następnej stronie i jeszcze na kolejnej. Miałam wrażenie, że targają mną te same emocje, co głównego bohatera - strach, niepewność, smutek, rozczarowanie, ale także i radość w pewnych momentach. Podziwiam autora za niesamowitą umiejętność wprowadzenia emocji słowem, trochę jakby oglądało się thriller (chodzi mi tutaj przede wszystkim o sytuację w podziemiach z "noskami"). Podsumowując: książka jest na równi ze swoją poprzedniczką, a może nawet odrobinkę lepsza, napięta akcja z mnóstwem wydarzeń i tajemnic, lecz ciągle opływająca w humor, bohaterowie nowi i starzy, czegóż chcieć więcej? 
Labirynt to był dopiero początek. Czas na "Próby ognia".
Walcz albo giń


"- A można to zrobić? - spytał Thomas.
- Że co?
- Zabić kogoś trzy razy.
- Wynalazłbym jakiś sposób, nie martw się."


"Tak. To znaczy, nie. To znaczy... tak, odpowiedź na oba pytania brzmi nie."

"- Wszystko w porządku, chłopaki? - zapytał w końcu Minho.
Thomas mruknął potwierdzająco, a Newt powiedział:
- Cholera, wygląda na to, że znaleźliśmy się w piekle. Zawsze przypuszczałem, że ty tam trafisz, Minho, ale nie sądziłem, że ja też."


Buziaczki
/~Pauline :***
      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jak tu już jesteś, to skomentuj. Tobie zajmie to kilka minut, a mnie to będzie motywować :)